Megaman Zero Game

X

-Nic mi nie jest... idz lepiej do Dady...

Podchodzi do Ramroyda

-Nie boje sie ciebie... i pamiętaj, nadal zawsze możesz wrócić... ale zrobie wszystko byś już nikogo nie zaatakował z mojej rodziny...

Ramroyd

-To powiedz tej swojej "rozinie" niech nie wchoidzi mi w droge. I wcale nie chce żeby się mnie bano.

X

-Nie chce walczyć... więc tak zrobie. Lecz jeśli znowu do czegos takiego dojdzie, to poświęce siebie... już straciłam rodziców i brata, nikt mi nie pozostał z mojej prawdziwej rodziny...

Ramroyd

-Sie zobaczy. A na razie bywaj-odpowiedział i udał się do TS'a

X

-Żegnaj...

I poszła do Dady...

-W jakim jest stanie?

Mighty

- Dobrym ale jest strasznie pobijany nie przejdzie się bez wizyty u Ciel albo i u Elpis trzeba go zanieść do bazy

X

-Dobrze. Ty go nieś a ja będe cie osłaniać.

Mighty

- Dobrze ja z Dadą chętnie zastąpimy twą rodzine do kogo go zanieść? do Elpis czy do Ciel?

X

-Do Ciel, nie sądze by Elpis był (Tak, okazało sie że Elpis to FACET. Właśnie zagrałem w MMZ2 po polsku) zbyt dobry w Leczeniu.

Mighty

- Dobrze to go zaprowadze osłaniaj mnie(wiem że to chłopak he dobrze że dałem jednak ten patch)

Mighty

Rakish szuka przeciwników do rozwałki i wyciągnął 2 swoje ganty P10 i karabin

X

(To gdzie trzymasz karabin? W zebach?)

Widzisz bardzo dużo macek... dwokolorowe, czerwonawe i krmowe. Czerwonawych jest znacznie mniej.

Mighty

-Nie atakują? dziwne... wszedł do jakiegoś opuszczonego domu ustawił karabin na oknie zaczął strzelać do wszystkich macek

X

Strzelasz do czerwnych macek, ale one sie chowają gdzieś potem po kątach, akiedy strzelasz do kremowych, to zaczynają sie do ciebie zbliżać. Skasowałeś 2 macki.

W oddali widzisz wielkie opancerone oko...

Mighty

- Dobrze że to coś jest daleko.. Ale nie zbyt wyciąga karabin i znów wali do macek