Megaman Zero Game

Phanti

Stigma

- Przeciwnie. - Odpowiedział spokojnie.

Podszedł do ciał. Przy każdym się schylił, a kiedy wstał okazało się, że zniknęły.

- Zatracenie mocy poprzez długotrwałe uśpienie i nie tylko. Znam to.

Schował pistolety za pazuchę. Wtedy zauważyłaś kosmyki białych włosów, spod kaptura.

- W międzyczasie kiedy walczyłaś, przeskanowałem dokładnie Twoją budowę i oprogramowanie. Przyda się Gildii ktoś taki jak ty. Podszedł parę kroków bliżej Ciebie. Jednak kaptur był naciągnięty tak mocno, że nic nie było spod niego widać.

- Dołącz do Najemników, a stopniowo odzyskasz swoje zdolności. I znacznie je ulepszysz. A Twoją misję uznaję za wykonaną. Daj w Gildii znać, że "Cesarz" uznał Twój test. Oczywiście to nie moje prawdziwe imię.

Salidia

Pręt się złamał na pół.

X

-I o to mi z grubsza chodzi-Odpowiedziała na to krótko, zajęta próbami bliższego przyjrzenia się postaci Reploida, a zwłaszcza jego twarzy. Bez powodzenia.
-A jakie jest twoje prawdziwe, jeśli można spytać?-Nie spodziewała się jednak odpowiedzi na swoje pytanie. Dlatego też po prawdopodobnej odmowie ukłoniła się, i odeszła kierując swe kroki do gildii najemników. Trochę już się dzisiaj nałaziła, i miała trochę tego dosyć.

Phanti

No i tam docierasz...

Naras

Salidia

<Hmm... Jeśli by dobrze wykorzystać to co mam mogę stworzyć kiepskie usztywnienie dla złamanej kończyny. Rzecz jasna potrzebuje jeszcze jakiegoś materiału, obwiązywanie kogoś taśmą klejącą to głupi pomysł.>

Teraz ma dwa stalowe pręty po 22,5 cm. Jednak trawią ją pewne wątpliwości, sprawdza, czy pręty nie przełamią się ponownie: przygląda im się, a potem uderza jednym o drugi parę razy.

Phanti

Nie pękły.

Naras

Salidia

Chowa pręty. Przez chwilę patrzy w niebo.

<Hmm... Jak nic przydałby mi się chociaż śrubokręt, żeby móc zadźgać napastnika, czy kto mi tam w drogę wejdzie. Ale tu nic takiego nie widzę, może na polanie coś znajdę?>

Otrzepuje swój płaszcz z kurzu i metalowego pyły, po czym idzie na "Polane" w poszukiwaniu ekwipunku.

Morion

Morion od jakiegoś czasu był bez funduszy. Nie to, by dbał o swoją zasobność specjalnie, jednak miał jakieś, może nie zbyt wielkie plany na przyszłość. Musiał więc ruszyć się, i popracować. W poszukiwaniu pracy trafił w te okolice, i nie wiele zastanawiając się zmienił plany. Złomowisko uznał za możliwość łatwego zarobku, a może znajdzie także coś dla siebie. Jednak nie zamierzał ryzykować za bardzo. Po wejściu szybko poszukał jakichś ciemniejszych okolic przy większych kupach złomu, by nie był wystawiony na widok. Poruszał się powoli, nasłuchując, czy nikt się nie zbliża. Rozglądał się zaglądając do wraków w poszukiwaniu co ciekawszych przedmiotów, powoli zmierzając wgłąb złomowiska, gdzie były stosunkowo większe szanse na znalezienie czegoś przydatnego.

Phanti

Chyba większość fajnych rzeczy już zabrano....Wszystko na złomowisku to...no cóż...złom. I ogólnie masz farta/niefarta. Bo jakoś to pusto. Oprócz paru plam krwi w jednym miejscu do którego docierasz.

Morion

Morion przyglądał się chwilę śladom. Rozejrzał się w koło i schylił, by sprawdzić świeżość śladów. Oceniał kształt śladów. Wyobrażając sobie, jak padały krople krwi, gdy ranny się poruszał lub ktoś przenosił ciało martwego. Poszukał też innych śladów, stóp. Oceniając kierunek zaczął podążać wśród śladów. Zachowywał ostrożność, świeże, czy stare ślady, oznaczały kłopoty. Gotowy był użyć Red Moon, choć wolał uniknąć walki. Nie zamierzał alarmować całej okolicy.

Phanti

Zero śladów. Krew jest dość stara. I raczej już nikogo tu nie ma.

Naras

Salidia

Ziewnęła i rozejrzała się po okolicy.
<Co teraz? Hmm... trzeba gdzieś poczekać do następnego zlecenia... tylko, że nie mam gdzie>

Poprawiła sobie włosy, oraz otrzepała płaszcz. Przysiadła na jakimś czystym wraku i patrzy w niebo.

Phanti

Cóż. Nudno....Chyba cała akcja przeniosła się gdzieś indziej. Bo jest tu puuusto!

Naras

Salidia

Jej to nie przeszkadza. Siedzi sobie dalej spokojnie badając okolicę. Odpoczywała sobie.

Phanti

Widzisz...Kruki latające nad Tobą. Miły widok.

Naras

Salidia

<Kruki? Spadam stąd...>

Nie lubiła kruków... źle się jej kojarzyły. Idzie do Zachodniej części miasta.