Megaman Zero Game

Naras

Salidia

Wzdycha, będzie dużo roboty.
-Kocham te nadzieję w głosach rannych... Tak z gildii. Widzę, że kiepsko z tobą. Ładnie Cię skasowano... ale nie martw się zrobię wszystko byś żył jak najdłużej. Szkoda by było gdyby ominął Cię ból przy każdym ruchu przez najbliższe tygodnie. Znam się na tym więc spokojnie.

Sprawdza, czy liczba ran wylotowych odpowiada raną wlotowym.

Phanti

Nie. 3 wlotowe, dwie wylotowe.

Naras

Salidia

-Pierwsza zła wiadomość masz nieparzystą liczbę dziurek w ciele.

<Cholera... mam zbyt kiepski ekwipunek. To nie będzie łatwe.>

Salidia podała pacjentowi malutką dawkę środku przeciwbólowego. Tak by delikatnie osłabić ból, po czym wyjęła szczypce chirurgiczne i spokojnie, wkładając w to swoją zręczność, wyjmuje kulkę z rany wlotowej, która nie ma swojej siostry: ranny wylotowej.
Następnie wilgotną szmatką zmyła trochę krwi, posmarowała maściami i założyła opatrunek, naprawdę solidny opatrunek, najlepszy jaki umiała. Pracowała w skupieniu, oraz wiedziała, że nadmierny pośpiech może wszystko schrzanić.
Salidia syknęła na koniec:
-Spróbuj mi się gwałtowniej w tym ruszyć, a popamiętasz nasze spotkanie do końca swojego krótkiego życia, wyrażam się dostatecznie jasno?

Wystąpiły jakieś komplikacje?

Phanti

Nawet nie...Brawo. Ale jest coś jeszcze. Widzisz że zaczyna jakby tracić świadomość.

Naras

Salidia

Wyciąga sole trzeźwiące.
<To przez utratę krwi, toksynę, albo co gorsza zakażenie?>

-Opisz jak się czujesz. I postaraj się nie zasypiać.
Salidia stara się utrzymać go przy zmysłach dzięki solą trzeźwiącym.

Phanti

- Kręci mi się w głowie...mdli mnie.... i widzę...jakieś kolory...tęcza... - Powoli traci świadomość.

Naras

Salidia

<Mdłości, słabość... typowe jak się człowiek wykrwawia, ale tęcze? No niby w teorii coś takiego może wystąpić jak się odlatuje...>

Salidia niewiele może zrobić. Opatrzyła brzuch wcześniej teraz zajęła się kończynami. Potem położyła pacjenta, podaje mu dożylnie środek na wzmocnienie i obserwuje, ogląda go, jego skórę, czy ma jakąś wysypkę, lub inne niepokojące zjawisko.

Phanti

Ma jakieś bąble na reku. Które wciąż się pojawiają....

Naras

Salidia

<Rozprzestrzenia się w niepokojącym tempie... Co jest tego przyczyną... Na pewno nie zakażenie. Czyli to albo uczulenie, albo toksyna>

Podała środek na uczulenie, jeśli nie zadziała... to znaczy, że toksyna i będzie musiała odciąć mu rękę.
<Ja odetnę mu rękę, a gildia mi zapłatę...>

Phanti

Wysypka już się tak szybko nie rozwija...O. a teraz przestała się rozwijać.

Koleś wyszeptał:

- Wody...

Naras

Salidia

-Dać Ci pić? Teraz? O nie... popatrzę jak się suszysz.

Wyjęła z torby lekarskiej niewielką buteleczkę z wodą. Woda ma służyć celom medycznym, a nie piciu, ale Salidia zmoczyła kawałek bandaża i przytkała mu do ust.
<Zawsze uważałam, że mam zbyt miękkie serce>

-Mówię serio, przez jakiś nie mogę dać Ci pić bo zaraz to zwrócisz... zresztą ta woda i tak nie jest do picia. Mogę jednak zwilżyć tobie usta.

Obserwuje pacjenta i rozgląda się przy okazji po pomieszczeniu co w nim jest dokładnie.

Phanti

Powtórzył jeszcze raz.

- Wody...Wody! - Bąble zaczęły pojawiać się w wielu miejscach na jego ciele!

Naras

Salidia

<Woda w tym momencie jak oliwa do ognia, cholera... pewnie jakaś zaraza, która rozwinęła się wśród złomu.>

Salidia wlała mu do gardła jednak odrobinę wody. Musi jej odpowiedzieć na parę pytań.
-Mów szybko: jesteś na coś uczulony? Miałeś kontakt z czymś co mogło Cię zatruć?

Phanti

- Uczulony nie....Strzały....strzały...Woooody! - Chyba dostał porządnej gorączki!

Naras

Salidia

<Strzały...>

Ogląda szybko pocisk, który wyciągnęła wcześniej z ranny.