Megaman Zero Game

Naras

Salidia

<Nie zajmuje się programowaniem... Jak łatwo i tanio nie da się ciebie przeprogramować to kończysz jako nocnik>

Salidia wyjęła komunikator:
-Za ile tu będzie tu ten oddział?

Phanti

To chyba jednak nie kulka wydawała ten sygnał.

To pewnie te cztery czarne Pantheony celujące w Ciebie ze swoich naręcznych działek.

Naras

Salidia

<Jeeeeden... Dwaaaa... Trzyyyy... Czteeeery... Hmm... Mi się zdaje, czy mają przewagę?>

Nie zamierza walczyć, używa modułu "Ślepiec" i dash'em ucieka jak najdalej.

<Jeśli "najemnicy" nie potrafią przybyć dostatecznie szybko to niech się walą. Nie będę się narażała>

Phanti

Zanim zdążyła się zaświecić coś wysadziło jednego Pantheona. I drugiego. I z działka plazmowego dwóch pozostałych. Czyżby posiłki?

Naras

Salidia

Salidia jakoś wątpiła, że to akurat posiłki. Stawiała raczej na "Rząd" dlatego miała schowane ręce pod płaszczem gotowa zabłysnąć.

Phanti

I wyszła osoba w pancerzu wspomaganym Rządu. Patrzy się na Ciebie.

Naras

Salidia

Spojrzała, czy osobnik ma w jakiś sposób chronione oczy przed nagłym oślepieniem. Poza tym stała w bezruchu.

Phanti

- Dobra robota. - Odrzekł mężczyzna - Udało Ci się zdezaktywować Eye-Bota rządu. I to tak, że nie może teraz nas znaleźć.

Zdjął swój hełm. To był Arcade! Podszedł bliżej. Salidia zauważyła że insygnia, prawdopodobnie rządu na naramienniku przekreślona, jakby nożem.

Naras

Salidia

Salidia poczekała, aż Arcade zbliży się do niej jeszcze trochę... Tak... Jeszcze troszeczke iii... JEB go z kopa między nogi.
Z pretensją w głosie:
-Nie dość, że czekałam tutaj prawie całą wieczność to jeszcze mnie gadzie straszysz?!

Phanti

Zbroja Arcade'a to pełny wspomagany pancerz. Boli Cię noga a on tylko zaczął się śmiać.

- Wracaj do Gildii. - Odrzekł kiedy się uspokoił - Dostaniesz tam swoją nagrodę.

Naras

Salidia

Salidia burknęła pod nosem:
-Ja cię jeszcze załatwię...

Po czym, nie mogąc się doczekać nagrody, ruszyła do bazy najemników.

Matoi

Black Lynx

Kiedy tu trafiam rozpoczynam polowanie.

Naras

Black Lynx

Toksyczne jezioro... Nie wiadomo dlaczego większość jak słyszy toksyczne to wyobraża sobie, że jest tu zielona, trująca woda. Błąd! W rzeczywistości jest ona całą paletą barw: od czerni smoły do błękitu jakiejś nieznanej ci substancji. Na swój ponury i obrzydliwy sposób jest nawet fascynujące.

Ruszyłeś tu by odnaleźć nieznaną osobę z zielonymi włosami i ciemnozielonym ubiorze. Twój cel- dowiedzieć się kto to jest oraz co tu robi. Oprócz walającego się dookoła jeziora złomu nic nie znajdujesz... Zaraz, coś widzisz! To dwóch ludzi z Arkadii stoi na brzegu po drugiej stronie, nie jesteś pewien co robią. Z tej odległości nie widzisz.
Poza nimi brak śladów życia.

Matoi

Black Lynx

Okrążam jezioro udając się w ich stronę, jedna ręka na pistolecie, aby być gotowym na wszystko, jak wiadomo wszystko co tu przebywa za długo ginie lub mutuje się. Sprawdzając też jakie zapachy tu grasują.

Naras

Black Lynx

(sorry za błędy i brak polskich znaków ale wale z komóry i byłoby dla mnie ogromnym wysiłkiem poprawiac sie oraz dodawać polskie litery)

Ta obrzydliwa ciecz mialaby mutowac? To co plywa w przekletym lesie, a tutaj na zlomowisku to dwie rozne sprawy. Jezioro na Zelaznych Pustkowia to jedna wielka micha z kwasem, ono nie mutuje, ono rozbiera niemal wszystko na czesci pierwsze!

Okrazyles jezioro, gdy byles dosc blisko Arkadyjczykow jeden z nich nerwowo odwrocil sie w twoja strone celujac z swojego karabinu, gdy zobaczyl twoj mundur opuscil bron i pomachal do ciebie. Gdy podszedles blizej zauwazyles, ze drugi Arkadyjczyk ma na przedramieniu jakis komputer, na ktorym cos robi. Obydwaj mieli rangi rekrutow.
Ten z bronia zagadal:
-Czesc! Co tu robisz?

Drugi byl tak pochloniet praca na swoim komputerku, ze chyba nawet cie nie zauwazyl.