Megaman Zero Game

Phanti

Oprócz krztuszenia się dymem nie.

Yasahiro

Shinku Ankoku

Patrzy najpierw jak głęboka jest dziura, a następnie szuka jakiegoś kija czy pręta mniej więcej takiej długości by tknąć ten meteoryt, by stwierdzić czy jest jeszcze za gorący a pewnie jest, tak tyka go i opukuje ze wszystkich stron. A nuż coś się stanie?

Phanti

Nie widzisz jaka jest długość. Dym jest zbyt gęsty. I nie masz pręta. I nie widzisz żadnego.

Yasahiro

Shinku Ankoku

Uśmiechnął się.

-W końcu od czego jest wachlarz!-

Zaczął odwachlowywać ten dym przez jakiś czas. Czy oprócz tego, że się pewnie zmęczy odkrył coś? Widać coś jak przerzedzi ten dym?
Jaka jest odczuwalna temperatura w tym miejscu

Phanti

Temperatura? Jest ciepło. A swój wachlarzyk możesz sobie w tyłek wsadzić. To tak jakbyś próbował odwachlować dym powstały z wielkiego pożaru. Czyli lipaa...

Yasahiro

Shinku Ankoku

Wobec tego...Ryzyk fizyk! Próbuje zejść na spód tej dziury, trzymając się jej 'ściany'

Phanti

Mark

Schodzisz, schodzisz... I nagle czujesz swąd palonego, stopionego metalu... I nagle! Jakaś rozgrzana, rozpalona ręka łapie Cię za szyję! W tym dymie nic nie widzisz! Ale uścisk jest mocny!

Yasahiro

Shinku Ankoku

<O nie chu*u, przeżyłem mutanty na statku Obcych! Nie zginę tak łatwo!>

Wystrzelił jedną trzecią płytek z wachlarza w kierunku z którego przyszła ręka, puszczając prąd. Była to tylko jedna trzecia by wykorzystać tylko 1 część baterii a nie aż 3. Uparcie stara się wytrzymać uścisk, pomagając sobie drugą ręką.

Co się stało?

Phanti

Nie da się wystrzelić części płytek, więc nie stało się nic. Lipa.

A ktokolwiek Cię trzymał... Cóż... Wyrzucił Cię z krateru. Poleciałeś jakieś 10 metrów od dziury. Dalej nic nie widzisz przez dym, ale słyszysz zbliżające się kroki. Ten ktoś wychodzi.

Yasahiro

(Mój móóózg podpowiada, iż to albo Genshiro albo Magna)
Shinku Ankoku

Wstał tak szybko jak mógł. Nie podda się tak łatwo przecież. Czeka aż dym się przerzedzi ale nie jest taki głupi, by nie być w pozycji do bloku, wachlarz rozłożony i zasłaniający tors, trzymany od boku.

<Gah, kolejni kosmici!>

Phanti

(Źle.)

Z krateru wyszedł reploid. Taaak.. Był to reploid. Na pewno. Jednak mocno zdezelowany. Liczne pęknięcia, dziury i ubytki w pancerzu. Ale co najbardziej rzucało się w oczy to to...że był spalony. Cała jego zbroja była zwęglona. Gdzieniegdzie widać jedynie było jakieś odbłyski czarnego i szkarłatnego lakieru.

Ogólnie reploid ledwo słaniał się na nogach. Jednak mimo tego, że był w okropnym stanie, jego jarzące się, czerwone oczy sprawiły że przeszły ci ciarki po plecach.

- Ty... - Zawołał ochrypłym głosem - Napraw mnie...

Yasahiro

Shinku Ankoku

Przeszły mu te ciarki po plecach...Ale po prostu się wyprostował i bez cienia strachu powiedział.

-Nie jestem mechanikiem...Ale mogę cię zabrać ze sobą do szpitala. W takim stanie na pewno nie dojdziesz więc wezmę wsparcie.-

Gdy ten nie zareaguje negatywnie na to to wyciąga komunikator i prosi o to by jakiś patrol przyjechał. Mają gościa.

Phanti

Patrol pyta się o co konkretnie chodzi.

Reploid w tym czasie padł na ziemię.

Yasahiro

Shinku Ankoku

Szybko odpowiedział.

-Miałem za misję zbadanie meteorytu na żelaznej polanie...A ten meteoryt to jakiś dziwny rodzaj Reploida. Sam go nie przytargam do bazy a jest zbyt uszkodzony by samemu dojść-

Następnie podchodzi do Reploida i kuca przy nim.

-Wytrzymaj, niedługo cię naprawimy tylko nie poddawaj się. Jeśli to zrobisz to osobiście ci skopię dupę!-

Phanti

Oddział Hegemonii niedługo będzie.

Reploid na dźwięk "skopię Ci dupę" poderwał się i złapał Cię za gardło. Tylko tym razem mocniej. Że seryjnie zacząłeś się dusić. I to bardzo boleśnie.

- Co... Mi... Zrobisz? - Zasyczał po czym rzucił Tobą. Poleciałeś daleko. Przebiłeś się przez stojący nieopodal wrak samolotu. Na wylot. I spadłeś na glebę. Twój pancerz uratował Cię przed połamaniem kończyn ale walnąłeś się w głowę i straciłeś przytomność. Budzisz się o godzinie 15 czasu realnego w szpitalu w pustynnej hegemonii.