Megaman Zero Game

Phanti

-Zamilcz - odpowiedzial glosniejszym tonem i wstal z tronu - Wiedzialem, ze nie wykonasz tego zadania. Seraph potezna istota. Cos tak nedznego jak ty, nie moze go pokonac. Jednak...dzieki tobie udalo mi sie otrzymac bezcenne dane. Dam ci druga szanse, jednak narazie pozostaniesz w takim stanie. Nie umrzesz, jednak nie mozesz sie takze uleczyc. Potraktuj to jako rodzaj treningu. Co cie nie zniszczy, to cie wzmocni - Jego oczy zablysly. Zaczal przechadzac sie po sali, tak jakby obserwowal cos ciekawego. Widocznie uzywal czegos w rodzaju wewnetrznego oka, aby obserwowac poczynania swoich zolnierzy.

X

<Nędzna? W porównaniu z innymi to może tak... moja siła zależy od ciała w którym sie znajduje...>

I tak leży w tej kałuży krwi... nie miała siły by sie podnieść...

X

Anna już sie troche znudziła tym leżeniem i krwawieniem... w końcu powiedziała

-Mistrzu Genshiro... ileż można tak leżeć bezczynnie... prosze, ulecz mnie, i daj mi sie wykazać...-Powiedziała

Phanti

Genshiro pojawil sie na swoim tronie.
- Aby stac sie pelnoprawnym czlonkiem mojej armii i moim wiernym sluga, musisz przysiac mi wiernosc, do konca swoich dni Anno. - rzekl swoim spokojnym, zimnym glosem - Otrzymasz wtedy moce, o ktorych pewnie sama nawet nie snilas...lecz, zlamanie przysiegi, bedzie oznaczalo los gorszy od smierci...

X

-Phi... a gdybym w tym momencie odmówiła?-Spytała się

Phanti

- Stalabys sie czescia mnie. Wchlonalbym ciebie, przejal twoja energie i skazal twoj umysl na wieczny bol, przy ktorym twoje poprzednie wiezienie, bylo tylko relaxujacym masazem...

X

-To po co mi zadałeś to pytanie? Jeszcze chce trochę pobyć na tym świecie... przysięgam ci wierność do końca moich dni-Powiedziała

Phanti

Anna poczula jak cos wypala sie na jej plecach. Chyba jakis symbol. Bylo to bardzo bolesne, ale po chwili ustalo.
- Jestes teraz moja wlasnoscia. Na zawsze.

X

-Cóż... od kiedy tutaj przyszłam raczej nią byłam...-Odparła. Cóż, nie miała wyboru... a nuż będzie okazja do zemsty na stwórców? Ta myśl poprawiła jej humor.

-Czy Mistrz Genshiro mógłby uleczyć moje rany?-Spytała się

Phanti

Genshiro machnal reka. Zza tronu cos wypelzlo...jakas czarna maź z czerwonymi swiecacymi oczami. Zaczelo zblizac sie do Anny i otoczylo ja. To cos...zaczelo przylegac do jej skory...

X

-Co to jest?-Spytała sie spokojnie

Phanti

- Twoja nowa zbroja - odpowiedzial Genshiro.

Maź utwardzila sie. Byla lekką, cienką zbroją pokrywającą całe ciało anny. Na jej piersiach, byly jakies czerwone insygnia. Twarz byla oslonieta maska.

X

-To na stałe czy można tą zbroje zdejmować?-Spytała się

Phanti

-Sama sie dowiesz... - odrzekl znudzonym tonem Genshiro - Powiedzmy... ze narazie nie bedziesz w stanie tego zdjac - Zbroja Anny zatrzesla sie cicho. Chyba wciaz byla zywa.

X

-No dobrze... tak więc jak mogę Ci służyć Mistrzu?