Megaman Zero Game

X

A Diana pobiegła za nimi...

Ramroyd

-Straciłem wzrok, zdzieliłem głową o ściane... to wyjątkowo nie mój dzień.

Westchnął Rablo.

X

-Ale zrobiłam ci te oczy...

Ramroyd

-No cóż. Przynajmniej są dobre wieści.

X

-Powiedz kiedy będziesz gotowy... lepiej ci opatrze głowe, usiądź...

Ramroyd

-Dobrze.

Rablo posłusznie usiadł.

-Hmmm... odzyskam wzrok i co dalej pocznę... raczej nie wyjdę do miasta bo jeszce znowu spotkam Micka i Nicka a wtedy...

Przeszył go dreszcz na samą myśl.

-Nie chcę walczyć ale chyba będę musiał się przemóc...

X

-Aha... i ten wzrok to... no, będziesz widział troche innaczej...

Zaczeła ci opatrywać głowe...

Ramroyd

-Inaczej?? A dokładnie?

Zaciekawił się Rablo

X

-No... jak robot...

Ramroyd

-No trudno jakoś to przeżyję. Chociaż wątpię żebym odzyskał mój dawny wzrok. Znając tamtych braci raczej moje oczy nie będą w dobrym stanie. Kto wie na co stać tamtych psychopatów... ale ja byłem głupi wierząc że mogę być bezpiecznym w mieście jeśli ma się pokojowe podejście do wszystkich... może zostanę naukowcem. Jak myślisz??

X

-Może... jak coś to moge Cie czegoś poduczyć jagbyś chciał... no już, skończyłam cie opatrywać...

Ramroyd

-Dziękuję.

Powiedział i nagle popadł w chwilowe zamyślenie.

-Dziwne... czuję jakby gdzieś niedaleko komuś coś się stało... może to u Dady.

X

-Hmmmm... dziwne... poczekaj momeńcik...

Podeszła do swojego biurka, coś tam powciskała, i mówi

-No to Sara podzieliła twój los, też ma rozbitą głowe... o nie, teraz to ona przesadziła... jak tak można... podpalić własną siostre...

Ramroyd

Rablo westhnął.

-Heh chyba musi istnieć sposób żeby w jakiś sposób Sara przestałą cierpieć na rozdwojenie jaźni.

X

-Do diaska...

Ciel wyglądała na przestraszoną...