Megaman Zero Game

X

-Oh jare, jare, jare...-Usłyszałeś znajomy głos u Yoko... ale to nie był jej głos... to był głos osoby która kiedyś groziła że spali tą wiochę i wydłubie Winry oczy...

jediyan

Edward nie odwrócił się tylko szedł dalej. Jednakże Winry zwróciła się do Yoko:
- Proszę, pomóż Edowi! Jeśli on zginie... - nie dokończyła wystraszona tą wizją.

X

-To co? Odbierzesz sobie życie? Jesteście bardziej żałośni ode mnie... choć tu skończony durniu do mnie-Mruknęła. Teraz miała całkiem fioletowe oczy i kogoś przypominała...

jediyan

Ed się zatrzymał ale nie odwrócił. Jakby się zastanawiał czy aby to do niego mówiła dziewczyna, która nienawidziła go. Z kolei Winry wyglądała na zmieszaną.

X

-Mam się rozzłościć? Mówi CI to dziewczyna która całkowicie samodzielnie zabiła 30 wojowników, prototypowego golema i silnego zabójcę który by Cię pokonał w 20 sekund. Tak więc lepiej chodź tutaj nim stracę cierpliwość...

jediyan

- Cokolwiek to mały znaczyć, dziękuję - powiedział Ed i podbiegł domyślając się, że córka Sary chce pomóc.

X

-Tak więc... na początek powiem Ci że aktualnie nie jestem Yoko... spójrz mi w oczy i powiedz kogo CI przypominają...-Powiedziała spokojnie

jediyan

Eda zatkało:
- Słucham? Jeśli nie jesteś Yoko to kim?

X

-Mówię Ci... spójrz mi w oczy... a gdybyś był na tyle tępy i nie skojarzysz, to przypomnę Ci jaką kiedyś wspaniałą ozdobę chciałam zrobić z oczu twoich koleżanki...

jediyan

Patrze w jej oczy i patrzę jednocześnie rozmyślając nad słowami "jaką kiedyś wspaniałą ozdobę chciałam zrobić z oczu twoich koleżanki":
- Aaaaaaaa...pamiętam! Ale czekaj, czy ty nie byłaś w Sarze? Teraz przejęłaś Yoko?

X

-Cóż... to długa Historia pełna zawiłości... no ale nieważne... teraz jestem po to by wyjaśnić parę spraw...-Mruknęła

jediyan

- Ej, prosiłem Yoko o pomoc, nie ciebie! - zrobiłem parę kroków w tył.
- Co tu się dzieje? - zapytała przerażona Winry. Jej pies oraz Kotoko (nie wiadomo kiedy uciekła od Edwarda) siedząca na nim (psie) trzymali się z daleka za drzewem.

X

-Cicho smarkulo...-Powiedziała do niej zdawkowo

-Wracając do tematu... owszem umożliwię Ci dostęp do pomocy jaką będzie moja podopieczna, ale pod jednym warunkiem. Będziesz robić wszystko co Ci karze... i nie będziesz krytykować jej badań ani sposobu bycia. Wiesz że biedaczka chciała sie upić? Przy jej stanie to jest śmiertelnie niebezpieczne...-Zaczęła mówić z wyrzutem

jediyan

- Ty...Nie...Dobra, zgadzam się. Al przede wszystkim. Ale nie podobają mi się twoje metody.

X

-Trza było jej nie załamywać... no dobra... Yoko nie będzie pamiętać jak tutaj trafiła, co robiła... tamtej rozmowy o liposukcji też nie będzie pamiętać...-I upadła na ziemię...