Megaman Zero Game

Phanti

Sylphia posiedziala chwile na lozku a potem rzucila robotem na sciane tak ze rozpadl sie na kawalki.
-Cross? - powiedziala przez komunikator - Cross...prosze..wroc...Postaram sie zmienic, pewnie nie zmienie sie calkowicie..ale postaram sie. Blagam...przyjdz do mnie...

Obitobi

Nie minelo pare sekund a Cross wrocil, i siadl naprzeciwko niej. -Nie chce zmieniac Ci na siłe charakteru. Poprostu..czuje sie tu niepotrzebny. Zresztą, ty sie lepiej poloz, przepraszam ze Cie zdenerwowalem, wybacz.

Phanti

Sylphia usmiechnela sie lekko i polozyla twoja reke na swoim brzuchu - Moze polozymy sie we trojke?

Obitobi

Usmiechnal sie do niej. -Heh..we trójke.. no dobrze, tak wlasciwie to ja juz chyba pójde spać, skoro mam tu mieszkac. A ty sie nie przemeczaj- Wzial ja na rece i zaniosl do lozka, polozyl sie obok i pocalowal. -Dobranoc.

Phanti

-Branoc, kotku. - Polozyla glowe na poduszke i natychmiastowo zasnela. Wciaz trzymala twoja reke na swoim brzuchu.

Obitobi

Cross zerwał jak sie oparzony, rozgladajac sie wokol, po paru sekundach sie uspokoil. -Cholera..wrocili.-Mruknal i wstal, zakladajac caly swoj ekwipunek bojowy.

Phanti

-Kto wrocil? - Uslyszales glos Sylphi - Miala srednio zadowolona mine i trzymala sie za brzuch. Tak jakby ja cos bolalo - Au...wczoraj slyszalam ze Deltar walczyl z jakims Ankareshem i go zabil...slyszalam gdzies to imie...uh..

Obitobi

-Ankaresh? Cholera jasna..Sepiroth pewnie wpadl w furie.. to wyjasnia dlaczego wyslal tych trzech, aby mnie zabili..Coz...kochanie, wybacz ale musze wyjsc.. nie moge tego tak zostawic. Byc moze zgine ale.. jesli bede sie ukrywal, oni wkoncu napadna CMD. Byc moze ich odeprzemy, ale zginie wiele niewinnych osob-

Phanti

-Hm...przeciez jest tu jeszcze Hiver...I niedlugo przyjdzie Seraph. Ja tez moge przeciez walczyc z obecnym stanie. Jestem wytrzymalsza jesli chodzi o ciaze nic czlowiek. Sephiroth pewnie nie jest az taki glupi zeby atakowac baze kiedy w srodku bedzie Seraph. Jego moc jest przeciez porownywalna do mocy Genshiro...

Obitobi

-Kochanie, ale czy ja powiedziałem, że ide sie bić z nimi? Nawet jakbym chciał, nie mam takiej mocy aby ich pokonac. Ja ide.. na negocjacje z Sepirothem. Niedlugo powinienem wrocic..pa!- zniknal

Obitobi

Cross pojawił sie w kwaterze D.A.W.N. Jego zbroja wygladala jakby ktos ja przepuscil w maszynce do miesa. Z helmu nie zostalo widocznie nic, katana zlamana w pol, na twarzy slady oparzen i ran, jedna reka zwisa bezwladnie. -Hej..ugh, cholera, w kiepskim stanie przyszlem, no ale spieszylem sie.

Phanti

Sylphia wygladala jakby miala zaraz zwymiotowac
-Uhh...a ja nienajlepiej sie czuje..ale idz tam - pokazala ci komore naprawcza - Naprawi cie w 5 minut...uhh...

Obitobi

Cross pokiwał głową i wszedł do komory naprawczej. Po 5 minutach wyszedl calkowicie odnowiony i siadl obok Sylphi. -Dziwne.. i niepokojace. Zazwyczaj na poczatku nie ma tak gwaltownych objawow..jestes pewna, ze wszystko jest ok?

Phanti

-A skad mam to niby wiedziec?! Nigdy nie bylam w ciazy...uff..juz mi lepiej. - Spojrzala na Crossa - Cos ci te negocjacje nie wyszly co?

Obitobi

-To były wlasnie negocjacje. Gdyby to była bitwa, wąchałbym kwiatki od spodu. Hm..jest tu jakies urzadzenie do badania? Niepokoja mnie twoje objawy...