Megaman Zero Game

Matoi

Matio Shiroi

Zeskoczyłem z auta.

Ruszyłem do wraku, ubrałem rękawice sprawdziłem czy system wysuwania kolców i ostrzy działa, po czym wskoczyłem do wraku.

inraeratus

Kisuke

-Baaah, jakoś nie żałuję. - odparsknął Lars... -oddalam się na rekonesans! -zameldował.. no i rzeczywiście odszedł.... zainteresowały go chyba poczynione przez Twojego dowódcę zniszczenia, hyhy....

-Zawsze na chodzie - westchnął Aard -niewyżyty chłopak...

-Dobrze, że lubi to co robi - odpowiedział Sarez. -Niech długo mu będzie życie różowe.... a tak, Kisuke, mówiłeś, że kogoś widziałeś?

Oczy osób wokół zwróciły się ku Tobie.

Yamitsu

Kisuke

- Wah
Powiedziałem na widok tylu oczu wbitych we mnie jakbym trzymał jakiś diament
- Nie patrzcie tak na mnie proszę
Khm
- Ktoś "czarny", ewentualnie dobrze skryty lub w cieniu, dosyć szybki i zwinny, tyle wiem...nie stanął mi bezpośrednio na drodze, toteż trudno stwierdzić kim lub czym jest...przynajmniej na razie
Opisałem sprawę

inraeratus

Kisuke

Nie da się poradzić, wszak byłeś jedynym trzymającym w rękach informacje o osobie, która nastawała na życie tu wszystkich obecnych... istotnie, diament, jeśli wolno się tak wyrazić. Równie cenny...

-,,Czarny", powiadasz? -powtórzył Sarez, jakby smakując Twe słowa.... -No, będziemy mieć to na uwadze. - No tak... chyba jednak niczego nie stwierdził... chyba. Klasnął w dłonie.

-Dobra, ludziska. Czas się zwijać. Lars, Ciebie też to dotyczy! Kisuke.... - zniżył nieco głos -Mam jakieś złe przeczucia, wiesz?

Yamitsu

Kisuke
(niech jeszcze szefu poświeci latarką sobie w brodę to chyba zawału dostanę xD)

Przytaknąłem bez słowa
- Będę miał oczy i uszy szeroko otwarte
Odszepnąłem do niego i istotnie położyłem prawą dłoń na rękojeści katany, choć w sytuacji kiedy się jest jedyną osobą, która "coś" widziała, raczej lepiej jest by to były przywidzenia...przez wzgląd na sytuację i bezpieczeństwo swoje oraz innych
<"To czarne coś nie da mi spać chyba dzisiaj...">
Odnotowałem sobie w myślach

Naras

Matio Shiroi

Przechodzisz do instancji, którą stworzę.

inraeratus

Kisuke

Po dluzszym lazeniu po tunelach.... i paru mniej ciekawych przezyciach zakonczyliscie swa misje. Cien juz wiecej sie nie pokazal... chyba. Miles czasem wrazenie, ze cos was obserwuje. Ale niczego, czy tey nikogo nie odnalezliscie. Swoj fragment tunelu zbadaliscie. Pozostalo jednak jeszcze wiele do zwiedzania.... kierujecie sie juz do wyjscia... O. I wyjscie juz widzicie. Znaczy sie, swiatlo.
Cos do dodania po tym dlugim dniu?

Yamitsu

Kisuke
(Where is my Fanta?)

- Tam jest wyjście jak mniemam?
Zapytałem retorycznie
- Nareszcie jakaś misja z sukcesem na koncie
Mruknąłem pod nosem
- Złożymy raport jakoś hurtem przez radio czy mam pójść osobiście...czy coś?
Zapytałem

inraeratus

(Ke? Ja nic nie wiem. XD)

Kisuke

-Taa... -odrzekl Aard... dosyc powsciagliwe w slowach.
Nie uszlo jego uszom przynajmniej to ,,nareszcie''.
-Ja to zrobie... odrzekl dowodca. -Moze nawet uda sie cos wytargowac za dodatkowy wysilek... -dopowiedzial nieco pozniej.
Widzicie ludzi z powierzchni, ktorzy pilnowali przejscia przez ten czas. Zdaja sie bardziej zrelaakowani niz wczesniej. Chyba uslysyeli juz dobre wiesci...
Lars zakryl oczy reka, by nie poranilo ich slonce.
-Zaraz sie chlopcy dowiemy, czy tez na piechote bedziemy musieli dralowac - znowu Sarez. Bez przesadniej ponurosci.

Yamitsu

Kisuke
(Pytałeś kilka akcji wcześniej "Cos do dodania po tym dlugim dniu?" no to zapytałem Gdzie moja Fanta i tyle <wink>)

- To czy się coś utarguje może pokazać stan finansowy bazy
Szepnąłem pół-żartem do Dowódcy
Przymknąłem oczy by spojrzeć lekko w niebo w przeciwnym kierunku do "położenia" słońca
- Hmm przynajmniej pogoda dosyć dobra
Powiedziałem już normalnym głosem
- Przyznam szczerze, że miło mi się z wami współpracuje
To skierowałem do składu wyjściowego ustalonego z góry
- Choć przyznam nie spodziewałem się takich szaleństw z dżdżownicami czy czym tam są
Dodałem

inraeratus

Kisuke

(Za kwote utargowana z cala pewnoscia sobie Fante kupisz. )

-Lecz stan finansowy bazy zalezy przeciez od naszych dzielnych czynow, czyz nie? - odpowiedzial calkiem serio dowodca... no, pol serio.

-A jak. Poga swietna. Goroca i swietna, jak zwykle - zasmial sie Lars. Jemu owa cieplota najwyrazniej wcale nie przeszkadzala.

Aard chcial jeszcze cos powiediec na temat robali, lecz przerwalo mu przybycie wartownikow. Wymieniliscie pozdrowienia. Przekazali swe gratulacje z powodu uratowania tylkow tamtej druzynie... (choc rownie dobrze mogliscie to byc Wy, hehe...) krotkie i stosowne. Zlozyliscie raport. I idziecie.... ta. Musicie pojsc. Mozesz juz pisac przy wejsciu do pustynnej Hegemonii, czy czyms- no, dotarliscie bez przeszkod, tyle.

inraeratus · Wysłany: Pią 16:57, 02 Mar 2012 Temat postu:

Regis

Wysłany tu przez Celesta, po przebyciu drogi do tej wielkiej piaskownicy... zaczął się rozglądać... za tym tam czymś badawczym co miał zniszczyć. Hihi. Mrucząc sobie coś pod nosem, dla umilenia wędrówki.
<Hm... tyle czasu... może o coś zapytam Hivera? Tylko o czym on mógłby chcieć rozmawiać, mm....>

Phanti · Wysłany: Pią 17:36, 02 Mar 2012 Temat postu:

Z oddali widzisz coś co wygląda na obóz. Jak zamierzasz się tam dostać?

inraeratus · Wysłany: Sob 11:27, 03 Mar 2012 Temat postu:

Regis

Dashami i air dashami, tak, by jak najmniej dotykać ziemi. W razie, gdyby chciało im się rozstawic miny, czy coś w tym guście. Kryć się nie ma zamiaru. Jak i tak ma to coś rozwalić. A jak zaczną do niego nawalać... no, to najwyżej będzie wiedział od czego zacząć.

Phanti · Wysłany: Sob 14:26, 03 Mar 2012 Temat postu:

Hej, nikt w Ciebie nie nawala. I dotarłeś do samego obozu.

I wiesz co jest najlepsze? Są tam sami nieuzbrojeni ludzie zajęci pracą. Jak podchodzisz do tego?