Megaman Zero Game

Naras

Deltar

Jarvis:
-Zwierzaczku? To ty tu jesteś moim zwierzaczkiem!

Thanatos:
-TO GADA?!

Jarvis:
-A jak ty dupku! Gadam, latam, wbijam się w... w drzewo? Co tu robi drzewo?-rozgląda się-Skąd się wzięło tamto drzewo? I TE DRZEWO? I... I... I SKĄD TU SIĘ K* WZIĄŁ TEN LAS?!

Twój przyjaciel jest chyba z trochę innych czasów.
Thanatos patrzy osłupiony:
-Gadający kleszcz... no, no. Żeś mnie Deltar zaskoczył... Zaraz? Powiedziałeś, "kanibale"? Przecież jesteś reploidem... Że niby reploidy zjadające reploidy? Hmm... to niby ma sens. Dlatego niektórych porwano. O rany... to znaczy, że zjedli Rosomaka?- przez chwilę chyba nad czymś myśli-A tak... Ty mi powiedziałeś swoją historię to teraz kolej na mnie? Ostatnio jak się widzieliśmy to poleciałem sprawdzić okolicę, od razu rozpoznałem, że mamy tu mini-wojnę. Dlatego dla zmyłki zastosowałem stary sprawdzony manewr: Rosomak podobny do mnie zajmował moje miejsce i odwracał uwagę, oddałem mu swoją zbroje z mieczem. Niestety nie doceniłem wroga, przez co wszystko zaczęło się sypać... nie wiem jakim cudem osiągają taką prędkość między drzewami! Nawiązałem łączność z bazą, kazałem przysłać sobie przez rakietę zapasowy pancerz i obstawić wejście do lasu byśmy mieli jakieś szanse na ucieczkę. Straciłem wielu ludzi, ale udało nam się przedrzeć. Dopiero zobaczyłem, że ciebie nie ma, myślałem, że zginąłeś i nagle BUM! Poleciałem sprawdzić co to... szczerze miałem przeczucie, że maczałeś w tym palce iii... znalazłem cię nieprzytomnego na ziemi, a nigdzie nie było śladu po eksplozji. Widać zielsko szybko się regeneruje.

Chwila ciszy.
-Nie wiem, czego żeśmy się nawciągali, ale musi to być mocny towar.- zaśmiał się.

Phanti

- Taaaa...- Odrzekł - I wykąpałem się w Torcie. Ale mniejsza. - Umieścił sobie Jarvisa na lewym ramieniu - Cóż, liderka chciała mnie przekabacić na swoją stronę ale jej nie wyszło. - Rozejrzał się ogólnie - Też skopaliście jakieś dupska, czy cała akcja poszła na mnie?

Naras

Deltar

-Ubiliśmy i to sporo... zgubiłem rachubę po pierwszej setce.-uśmiechnął się szeroko.

Jarvis:
-Aha... to po kolei mój czas na pytania coście w ogóle za jedni i skąd się wziął ten las?

Wytłumaczyłeś mu wszystko, całą sytuację.
-Aaa... cholera ile ja tam czasu musiałem spędzić... No dobra spadajmy stąd nie podoba mi się ta mgła.

Thanatos pokazał palcem na Jarvisa:
-Dobrze ga... AŁĆ! Ugryzł mnie!
-To za "kleszcza" dupku.

Thanatos zaśmiał się i wziął ciebie z Jarvisem, po czym przelecieliście do wejścia do lasu.

Naras

Matio Shiroi

Docierasz do tego upiornego miejsca. W okolicy panuje mgła, ale da się coś zobaczyć. Jest cicho... straaasznie cicho.

Matoi

(Wiem ale kurde jak wygląda okolica by się przydało wiedzieć)

Matio Shiroi

<...>

Zabieram się za szukanie skrzyni, zachowując wszelkie środki ostrożności.

Naras

Matio Shiroi
(Poradzisz sobie Razz

)

Przemierzasz puszczę, raz mało się nie wywaliłeś przez leżący nagrobek, ale poza tym chwilowo brak jakiś specjalnych sensacji.
Zauważyłeś, a raczej poczułeś, że powietrze ma tu jakiś dziwny smak, a mgła staje się coraz gęstsza, twoja spostrzegawczość bardzo się tu przydaje. Nagle coś śmignęło Ci za plecami, brzmiało jak motor, ale gdy się odwróciłeś nic nie zauważyłeś. Zdaje ci się, że zaczynasz błądzić w kółko. Mgła zrobiła się tak gęsta, że twój zasięg widzenie obejmuje jedynie metr długości... Nagle coś za tobą zaczęło powarkiwać.

Matoi

Matio Shiroi

<ja pier.....>

odwracam się aby być to tego czegoś przodem jak by miało mnie za atakować

Naras

Matio Shiroi

Odwracasz się i widzisz... starego znajomego jaszczura. Stoi na czterech kończynach, a jego czerwone oczy zdają się ciebie przeszywać na wylot. Macha ogonem raz w lewo, raz w prawo. Zdaje się szykować do ataku.

Matoi

Matio Shiroi

<ta już to coś widziałem...>

Przygotowuje się do wykonania następującego manewru jeśli zamierza na mnie skoczyć, odskok z kucnięciem, i szybki atak w brzuch wstając.

Naras

Matio Shiroi

Gad rzucił się na ciebie, a ty wykonałeś manewr... i nie trafiłeś bo on gdzieś zniknął. Dosłownie rozpłynął się w powietrzu! Zapanowała cisza.

Matoi

Matio Shiroi

<co tu się do k...dzieje,na początek spokój >

zamknąłem oczy aby się uspokoić i wyrównać oddech, potem otworzyłem je i ruszam w lewo.

Naras

Matio Shiroi

Otworzyłeś oczy i spojrzałeś prosto w czerwone oczy jaszczurki. Wydawało Ci się, że to bezdenna otchłań płomieni. Szponiasta łapa uniesiona do góry za chwilę miała Ci rozerwać gardło potężnym uderzeniem!

Matoi

Matio Shiroi

<albo ja zerwę albo on>

wykonuje szybkie uderzenie w jego szczękę teraz nie powinien tego uniknąć

Naras

Matio Shiroi

Poczułeś przez chwilę jakby ktoś Cię dusił, widziałeś tylko ciemność, ale zaraz złapałeś głęboki wdech i odzyskałeś wzrok... jaszczur znowu zniknął.

Matoi

Matio Shiroi

<Ok szybka analiza przy ataku znika ,już myślałem że nie żyje jeden oddech mnie uratował, jak sama nazwa mówi puszcza umarłych, wiec mogę spotka tu wszystko co już nie żyje, więc to co nie żyje nie ma prawa ingerować w żyjące istoty, co za tym idzie to wszystko jest jest tylko działaniem jakiegoś czynnika zewnętrznego, zapachu najprawdopodobniej...>

op tych przemyśleniach wziąłem głęboki wdech, i ruszyłem w drogę szukając skrzyni