Megaman Zero Game

inraeratus

Lynks

-Czy coś się stało? -spytał od razu po tych słowach, wyraźnie zaniepokojony <nr. 4>.

Matoi

Black Lynx

-martwi mnie ta sytuacja i za bardzo nie wsłuchiwałem się w to co mówi twój dowódca coś tu mi nie pasuje.

ie nie przerwanie za tropem zostawiając ślady Razz

inraeratus

Matoi

-Aaach, o to chodzi... - tu na chwilę zapauzował; kontyunował powoli - on nie zawsze się tak zachowuje. Widzisz, dowódca, którego dziś straciliśmy był jego starym druhem. Ostrze, które nosi u pasa, zostało mu wręczone dosłownie w chwili agonii poprzednika. Z pewnością czuje się źle czuje, ale nie zapomina o swoich obowiązkach i działa jak najlepiej może. Ta... stara się.

Chwilę szliście, nieprzerwanie. <Nr. 4> odezwał się jednak, ponownie:

-Jeśli zaś chodzi o sytuację... nie martw się na zapas. I tak Ci to nic nie przyniesie. Sama w sobie zresztą wcale na tragiczną nie wygląda. Wręcz przeciwnie. My jesteśmy tu górą... póki co...

Matoi

Black Lynx

-Nie był bym tego taki pewien wiedzą że macie tropiciela, to już jest zastanawiające.

inraeratus

Matoi

-Są ostrożni, ale tego raczej nie są pewni. Co do misji... no, to ryzyko zawodowe. Wszak mamy wojnę za pasem, prawda?

Trop się zmienił. Zapach jest intensywniejszy, świeższy niż przedtem, a odciski stóp stały się nieregularne, w pewnym momencie zmieniając się w długą, bezkształtną smugę na ziemi, ledwo widoczną pośród tego morza zieloności.

Matoi

Black Lynx

-Jest blisko, więc uważaj.

inraeratus

Lynks

-Mhm..

Są i ślady krwi, dużego jej wycieku, przemieszanego dotąd z błotem, stąd niewidocznego... do czasu aż tu zaczęła zmieniać kolor tego błota od samej swej ilości. Szlakiem nieregularności podążywszy, wychodzicie na prawie pustą przestrzeń, ot. polankę. W kałuży krwi leży ciało. Sądząc po rodzaju śladów, ten ktoś musiał się tu doczołgać.

Matoi

Black Lynx

-Idziemy cze wołamy resztę to może być pułapka.??

inraeratus

Matoi

<Nr. 4> odparł bez cienia wątpliwości:

-Robimy to co jest od nas wymagane... upewniamy się, że gościu jest martwy i wracamy wspomóc resztę drużyny..

Matoi

Black Lynx

wyciągnąłem broń, i ruszyłem w stronę trupa.

inraeratus

Matoi

Twój kolega oparł się o drzewo i widząc Twoją reakcję rzekł:

-A zatem, przez to, rozumiesz zbliżenie się do wroga... i ewentualne danie mu szansy na zaskoczenie Cię... wiesz, moim zdaniem sznasa na przeżycie warta jest paru kul. Jeśli jest martwy to i tak mu nie zaszkodzi, prawda?

Matoi

Black Lynx

-Co jak co, to masz rację.

Celuję w ciało na środku polany i oddaje parę strzałów.

inraeratus

Matoi

Pierwszy strzał... nic.... drugi... nic.... Trzeci... BUUUUM! {ew. JEEEEEB!}
Refleks Twego kumpla uratował was - rzucił się, wciągjąc Cię za drzewo. Pędząca ku wam ściana ognia, gnana falą uderzeniową z pewnością by wam coś zrobiła... ,,coś" to mało powiedziane. Dość powiedzieć, że urwało nawet pień drzewa, pod którym się skryliście, a byliście w końcu dosyć daleko od tego trupa... ta, teraz już raczej trupa. Owy płonący kawał pnia przeleciał nad waszymi głowami.

Po tej akcji nawet Twój kumpel wyglądał na nieco zdziwionego:

-Kurna... co on takiego ze sobą nosił? To zdecydowanie przerastało połączoną siłę połączonych kilku granatów..

Wokół płonące pobojowisko... z ,,trupa" nic nie zostało. A wokół osmalona ziemia, przetarta, pozbawiona jakichkolwiek roślin... urwało więcej niż tylko wasze drzewo.

Zapach tego rannego gościa, wraz z tym innym zapachem, który dołączył się do ,,drużyny zapachów wroga" zniknęły z tej płaszczyzny...

Matoi

Black Lynx

-Nie ważne co to było, wiemy już na pewno że jeśli poszli w ta stronę to już ich nie wytropię, podmuch zgarnął wszystkie zapachy stąd.

inraeratus

Matoi

<Nr. 4> spojrzał na Ciebie uważnie.

-Naprawdę, niczego nie czujesz?

Zamilkł przez chwilę.

-...słuchaj... może myślę za bardzo do przodu... ale co jeśli to właśnie chcieli osiągnąć? Przy tunelu też były ładunki wybuchowe. Sądzisz, że mogli starać się w ten sposób od nas oderwać? W końcu, o wejście w wodę tutaj ciężko, a inne metod zacierania śladów zapachowych chyba niełatwo w takiej sytuacji znaleźć..