Megaman Zero Game

X

-Tak, wzywałam... mógłbyś mi to wyjaśnić?-Po czym wyjęła kieszonkowy komunikator, ustawiła coś, wstała, i pokazała mu kawałek sceny jak sie zabawia z Sarą.

Phanti

Tuyet obejrzal. Chwile stal cicho, po czym stwierdzil.

- Ja pier**** znowu uciekl. A mowilem, zeby go pilnowali.

X

-Gówno. To byłeś ty. Ten kto to sfilmował twierdził że struktura duszy, jak i cielesna są autentyczne i twoje. Więc nie kłam.-Warknęła do niego.

Phanti

- Coz. Mozna stwierdzic, ze to bylem ja. - Odpowiedzial Tuyet - Po czym wyjal komunikator.

- D.A.W.N-04 Tuyet, chce przetestowac X-Copyroida. Przyslijcie go na wspolrzedne "wspolrzedne".

I pojawil sie....drugi Tuyet.

- Ale w takim razie... - Odpowiedzial oryginalny....
- Jest nas dwoch.... - Stwierdzil drugi.
- Niestety, Copyroid czesto wymyka sie z pod kontroli i robi nieodpowiednie rzeczy. Na przyklad, ostatnio okradl sklep z zabawkami. - Rzekl oryginalny.

X

-... kłamiesz... teraz żeś to wymyślił! Zleciłeś komuś przygotowanie do tego, by mieć wymówkę!-Chyba powoli Yoko traci nad sobą panowanie.

Phanti

- Myslisz, ze JA, mam mozliwosc zlecenia komukolwiek stworzenia czegos, co skopiuje cale moje DNA? Nie mam takiej wladzy wsrod D.A.W.N. Jestem tylko dowodca glownego zespolu. Zolnierzem. A nikt inny nie zrobil by dla mnie czegos takiego, bo dla wszystkich spoza D.A.W.N jestem wrogiem. Tadashi pracuje nad tym projektem od jakichs dwoch lat...

X

-...masz jakieś dowody że to by on a nie ty?-Wycedziła przez zęby, starając się opanować. To już coś, przewaznie pozwala sobie na rozwalenie wszystkiego i wszystkich w polu widzenia.

Phanti

- Masz jakis dowod na to, ze to bylem ja, a nie on? - Zapytal Tuyet.

X

..poza tym nagraniem to nie... ale w takim razie... nie jestem pewna czy...-Zaczęła Yoko... powoli jej oczy nabierały normalnego koloru. Znaczy, zaczęły szarzeć.

Phanti

- Czy? - Zapytal Tuyet.

X

-Czy mogę Ci zaufać przy tej niepewności... i czy mogę być nadal z tobą...-Wyksztusiła z siebie wreszcie. Ale niepewnie.

Phanti

Tuyet nie odpowiedzial. Wzruszyl ramionami.

X

-No do licha! Ja Cie kocham, a tu takie rzeczy... przysięgasz na mnie, że tego nie zrobiłeś?-Zapytała się. Miała już teraz nieco szkliste oczy [czyt. stan przedpłaczkowy]

Phanti

- Tak, przysiegam. - Odpowiedzial - Ale...coz. Skoro mi nie ufasz, to chyba znaczy, ze mnie nie kochasz.. - Odpowiedzial, po czym westchnal - Ech...ja tobie ufalem bezgranicznie i cie kocham, a ty odplacasz sie czyms takim. A myslalem ze wreszcie mi sie udalo znalezc prawdziwa milosc. Ech...nastepne rozczarowanie... - Po czym odwrocil sie i sie gdzies teleportowal.

X

-P-poczekaj!-Powiedziała jeszcze za nim, ale ten zniknął... zimny pot ją oblał. Dopiero po jakiś 5 sekundach skomunikowała się z nim

<T-to nie tak! Ja... ja po prostu czuję się strasznie... niepewnie... Taty nie ma, a matka... nie kocham jej... nie zostawiaj mnie, bez Ciebie ja już zupełnie oszaleję... naprawdę Cię kocham...>