Megaman Zero Game

Phanti

- Adrielu? - Rzekła postać w pustą przestrzeń.

- Tak, Święty Piotrze? - Rozległ się głos od kolejnej zakapturzonej postaci, tylko że ta była spowita w blasku niebiańskim.

- Zabierz ją do Sądu. Niech tam zadecydują co z nią zrobić...

Naras

Salidia

-Sąd? Jaki sąd? Powiedziałam, że nie macie prawa mnie oceniać!

Phanti

- Mamy. Jesteśmy sądem ostatecznym.

Zostałaś zabrana do sądu. Ładna drewniana willa. Biała. Świecąca. Tylko że...kolejka jest dość długa. Jakaś setka duszyczek jest przed Tobą.

Naras

Salidia

<Nie mam zamiaru czekać na jakiś bezsensowny sąd>

Salidia zaczęła się rozglądać za innym miejscem gdzie mogła by pójść.

Phanti

Ale nie możesz się ruszyć. Ot, Twoja wola jest naginana. Słyszysz przed Tobą, komentarze innych duszyczek które chyba mają to samo.

O, a tu słyszysz inny komentarz...

- Mam nadzieję, że rozpatrzą moją apelację... - Westchnął jeden z duszków - W końcu...matko święta. Trafiłem do czyśćca. Nie do piekła. Więc nie byłem taki zły. Ale ile można pokutować? Umarłem przecież w 1410...

Słyszysz też jeszcze inny komentarz.

- Śmierć nie była taka zła. Ciekawe gdzie teraz mnie wyślą?

O, a tu jakaś duszyczka zadowolona wychodzi...

- Hurra! Trafiam do Raju! Haha! Wygląda na to, że nikt nie zauważył tutaj tego zakazu parkowania gdzie stanąłem przed śmiercią...

Naras

Salidia

Nie miała zamiaru dawać sobą rządzić. Sama sobie była Panią.
Z całym swoim gniewem walczyła z tym co ją powstrzymywało.

Phanti

Nie udało się. W końcu trafiła się Twoja kolejka.

Sędzią okazał się być wielki...GIGANT. Gigant o imieniu Jan. On wysyłał duszyczki tam gdzie trzeba.

- Hm...Salidia. ASK...blablabla...te szczegóły, nieważne. - Mruczał pod nosem czytając Twoje akta - No dobrze, Salidio. Czy chcesz coś powiedzieć?

Naras

Salidia

-Powiedz no... Czy to grube cielsko jest za duże dla tego mikrego łepka, czy to ten mikry łepek jest za mały dla tego grubego cielska?- Salidia była BARDZO zła. Miała już dość tego miejsca i nie miała ochoty silić się na choćby odrobinkę uprzejmości.

Phanti

- Ty chyba masz jakiś problem. - Odpowiedział Jan niewzruszony - Czego oczekujesz?

Naras

Salidia

-Chcę wrócić do żywych-krótko, na temat, i głosem sugerującym, że lepiej by się pośpieszyli.

Phanti

Jan westchnął głośno.

- Eh...Reploid... - Mruknął - Jest tylko jedna osoba która może jej to wyjaśnić. Przyprowadźcie tu Rockmana X'a.

Naras

Salidia

-A co zmieni ten niebieski frajer?-rzuciła Salidia, dla której X był barbarzyńcą sądzącym, że jak ubije tych złych to świat będzie lepszy.

Phanti

- Cóż. Jego rolą jest decydowanie czy wysłany do niego reploid wypełnił swoje przeznaczenie czy nie i trzeba go wysłać z powrotem. Ale skoro nie chcesz się z nim widzieć...

Naras

Salidia

-Może mnie odesłać z powrotem? Dawać mi go tu na złotej tacy!

Phanti

Cóź. Po jakimś czasie X się pojawił. Był w tej swojej długiej szacie i z tęczową aureolką.

- Salidio, czemu chcesz wrócić na Ziemię? - Zapytał spokojnym głosem - Jaki jest Twój cel?