Megaman Zero Game

Phanti

- Nieee. - Odpowiedział machając ręką - Ze mną nie masz szans, laska. Dam Ci coś łatwiejszego. To ma być próba a nie śmierć...eee... po śmierci. Ta.

Naras

Salidia

-Laska? Słuchaj gnojku! Dla ciebie PANI Salidia, jasne?

Phanti

- Pier*** się kobieto. - Odpowiedziała Ci postać.

Naras

Salidia

-Żebym zaraz ciebie nie zaczęła pierdolić!- nie zamierzała ustępować.

Phanti

Cóż... Strzelił Cię w pysk. Z pięści. Tak, że odleciałaś na 30 metrów i wbiłaś się w piasek.

- Fafnira się nie obraża! - Zawołał

Naras

Salidia

Gdy otrząsnęła się po ciosie rozejrzała się po pustynnej okolicy.
-A kobiet nie bije...-mruknęła w odpowiedzi bardziej sama do siebie niż do czerwonego pajaca.

Podniosła się i już głośniej stwierdziła:
-Jak ci lotności umysłu zabrakło by mi odpowiedzieć to przeszedłeś do rękoczynów? Nudny jesteś...

Phanti

Podbiegł do Ciebie i znowu Cię trzasnął. Niezły jest.

- U wojowników nie rozróżnia się płci. Pamiętaj o tym.

Naras

Salidia

Całe szczęście, że w okolicy tylko piasek przynajmniej lądowanie w miarę miękkie.
-Czyli skoro wojownicy nie rozróżniają płci... To wszystko ci jedno, czy ruchasz babę, czy chłopa?-spytała nie podnosząc się, pewnikiem jak wstanie to znowu gdzieś pofrunie.

Phanti

- Nie mam na to czasu. - Odpowiedział - Satysfakcję i podniecenie przynosi mi walka!

Naras

Salidia

-Muszę cię zmartwić, ale ty nie żyjesz... I masz całą wieczność- to tak odnośnie twojego braku czasu.

Phanti

- Mija mi teraz tyle walk na niebiańskiej arenie... - Westchnął - Ale cóż. To rozkazy Mistrza X'a. Dobra! Jesteś gotowa, czy nie?!

Nie czekał na odpowiedź.

10 metrów od was pojawił się...dość sporych rozmiarów, napakowany człowiek.

- Zniszcz go! - Zawołał Fafnir

Naras

Salidia

<Czyli co? Najpierw mnie obiję, a potem wpadnę nagle na "cudowny pomysł" jak go pokonać? Ech...>

Czeka na ruch przeciwnika, w razie ataku wykonuje unik.

Phanti

Kolos czeka...

Naras

Salidia

Salidia czeka...

Phanti

Kolos ziewnął...