Megaman Zero Game

Phanti

Woah. Jednej rzeczy się nie spodziewałeś. Kiedy znalazłeś się pod nim on... Położył się. Uwalił się. Wgniótł Cię w podłoże. Jak teraz zdołasz wyjść?!

inraeratus

Regis

Podniósł ręce nad głowę. Lub wokół niej. Wysunął ostrza koło nadgarstków i łokci. Jedną rolką zaczął jechać do przodu, a jedną do tyłu. Stworzył z siebie niewielkich gabarytów, przenośny świder!

Phanti

Wstał. Co dalej?

inraeratus

Regis

<Nie lubisz siadać na kolcach, co?>

Regis przestał się kręcić. Namierzył odwłok, schował ostrza z ramion, chwycił za uprzednio unieruchomiony wraz z nim Adamant i kontynuował dasho-cięcie aż do ogona. Przy nim to się odwrócił na swoistych ,,łyżwach", zamachnął swym demonicznym ostrzem i podjął próbę odcięcia ogonu skorpiona, przy samej jego podstawie.

Phanti

Nah, za Twardy. Ale przynajmniej jesteś na wierzchu. Machnął swoim ogonem oczywiście Cię uderzając. Wbiłeś się w jakieś komputery czy coś w tym stylu

inraeratus

Regis

{Bad joke alert}

Zerknął po sobie i stwierdził jednoznacznie:

-W tej sprawie... zostałem okablowany.

Wygrzebał się spode cennego sprzętu Hegemoniaszczych i, zastanawiając się ile to samego Laboratorium zostanie po walce, ruszył na Skorpiona. Po krzywej. Jak krzywej? Tak krzywej, że nie od ziemi poprowadził atak. Dash w górę. Wbicie szponami w sufit w celu choćby i chwilowego zahaczenia. Nie wierzy w swe umiejętności akrobatyczne, więc po prostu jak najszybciej odbija się od sufitu w celu zaatakowania wroga zlotem z Adamantem pod, a zarazem pomiędzy nogami. Może zaboleć w to konkretne miejsce... kieruje się w okolice... czachy tego przemiłego stworzonka. Ale jednak bliżej korpusu niż szczypiec... w razie gdyby ta nieco przesadzona akcja z sufitem przekraczyła jego umiejętności, po prostu zamiast tego air dashuje z powietrza. Skutek ten sam.. chce jedynie sprawdzić, czy w walce coś takiego jest dla niego osiągalne.

Phanti

Akrobata z Ciebie żaden. Ale człowieku. Wbiłeś ostrze gdzie chciałeś....Ale nie możesz go wyjąć! Mimo że po drodze obiłeś sobie czaszkę. Jednak skorpion się wkurzył, jego ogon przemienił się w jakby... mackę? Mackę z czymś w rodzaju wyrzutni laserowej skierowanej w Twoją stronę! A ostrze dalej zablokowane!

inraeratus

Regis

Odskakuje, powiedzmy, w prawo. Szybciuteńko. Ześlizgując się z, czy może spadając obok boku nieprzyjaciela, tnie pomniejszym ostrzem w jedno z odnóży wroga. W jedno z miejsc zgięcia, gdzie oczekuje nieco słabszej budowy. Air dashuje pod resztą odnóży wroga (tnąc je raz a porządnie z rozpędu przy okazji) tak, by uniknąć niebezpiecznie wyglądającego lasera z macki... Chyba, że do tej pory już go sieknie!

Phanti

Udało Ci się odciąć jedną kończynę. Przedashowałeś pod nim, jednak jego podłoże jest zbyt twarde. Nie dasz rady się przeciąć. Mimo że tych odnóży jest więcej, on jednak zdaje się tracić równowagę. Może to Twoja szansa?

inraeratus

Regis

<Utłuc to go tym nie utłukę. Jakkolwiek, nie zawadzi - zwłaszcza, jeśli będę musiał wziąć reaktor i uciekać.>

Regis zadecydował się zdashować do przodu i do góry, tak by ściąć kolejną nogę skorpiono - mechanoida. Zdając sobie jednak sprawę z tego, jak niebezpiecznym byłoby pozostawanie powyżej linii jego korpusu, air - dashuje w przód i w dół, ścinając kolejną nogę. Proces ten powtarza aż do momentu odcięcia wszystkich nóg po jednej stronie tejże machiny.

<Póki co, lepiej nie będę się do niego zbliżał. Wolałbym, aby ten laser z macki nie walnął w reaktor, gdy się będę do niego dobierał...>

Phanti

Udało Ci się odciąć wszystkie odnóża. Na początku padł. Cóż... Idziesz w stronę reaktora... Aż nagle słyszysz dziwny dźwięk. Odwracasz się i widzisz że.... Skorpion się podnosi... I przemienia. Wręcz transformuje. Części się przestawiają.... Zgrzytają... I W końcu widzisz że przed tobą stoi już humanoidalny mechanoid...

inraeratus

Regis

Węsząc kłopoty, sięga po owy reaktor i chowa.... hmm.... za pazuchę? Do ekwipunku...? Do kieszeni? Haaah. O ile to jest możliwe - nie spuszczając przy tym z oczu przeciwnika.

A jeżeli mu daleko do tego reaktora - kij z tym. Szykuje się do walki z samym Ogoniastym. Sprawdza przy okazji gdzie, po owej transformacji, znalazł się Adamant - poprzednio wbity w korpus... niegdyś-skorpiona.

-Powiedz jeszcze, że gadasz, to się miło zrobi. - rzekł trochę gorzko do oponenta.

<Rzuci się, nie rzuci się...> - myślał sobie, wystawiając jedną z dłoni i wystrzeliwując serię szurikenowatych w twarz... owego mechanoida.

Phanti

Adamant leży na ziemi. Reaktor schowałeś do kieszeni.

Nie rzucił się. Nic nie powiedział. Ale wycelował w Ciebie z miniguna który mu wystaje z ręki.

inraeratus

Regis

Zastosował raczej nową technikę - typowy skok sportowca skaczącego w dal - ręce i nogi proste, wyciągnięte naprzód, głowa skulona. Skoczył tak do miejsca, w którym był przeciwnik. (poprzedzić to dashem, jeżeli jest zbyt daleko) Pozycję tę stosuje, aby zminimalizować potencjalną ilość pocisków, jakimi może oberwać. Jeżeli doskoczy w miejsce, w które planował, nie lądując przy tym na przeciwniku, wykonuje atak kołowy z Ogoniastym, dashując przy tym jednocześnie do góry.

Czyni tak, nie wiedząc, w którą stronę odskoczy przeciwnik (jeśli odskoczy), skoro własne pole widzenia będzie miał przesłonięte, a sytuacja w jakiej się znalazł wymaga natychmiastowego działania - najlepiej defensywnego oraz ofensywnego zarazem.

Regis w tej chwili niewiele myśli. Po prostu działa.

Phanti

Kulę tylko Cię musnęły. Fart. Twój atak zakończył się odcięciem mu ręki z minigunem. Nie odskoczył. Ale wykonał kontratak. Dostałeś z piąchy w głowę. Chwilowe ogłuszenie i odlot w tył. Ty leżysz ale ogłuszenie minęło. A on dość ślamazarnie biegnie w Twoją stronę z piąchą. Chyba jako skorpion był groźniejszy.