Megaman Zero Game

X

<Nieeeeeee... musze coś zrobić... musze... nie będe mogła spojżeć im w oczy... jak zwykle wszystko zawaliłam...>

I tak stoi/wisi w oczekiwaniu na kolejny cos... chociaz... jest gotowa skozystać w jakiejś okazji.

Obitobi

Kolec smignal Ci przed oczami, zamknelas oczy i.. nie poczulas bolu, a w uszach zagrzmial Ci ryk tlumow. Otwierasz oczy i okazalo sie ze nic nie robia wyslizgnelas sie z macek potwora, ktore dodatkowo splataly sie ze soba. Galaretowaty jest zajety rozplatywaniem macek, to twoja szansa!

X

Wykożystała całą swoją psioniczną moc by... najpierw poprzebijać go kolcami z ziemi... największymi jakie mogła. Potem go podpaliła powodując samozapłon powietrza... też to zrobiła tak mocno jak mogła... potem go zamroziła... a na końcu starała sie spowodowac wybuch który by go roztrzaskał na kawałki...

Obitobi

Eksplozja była naprawde imponujaca, zajela pol areny. Sedziowie musieli ratowac sie ucieczka za trybuny, rozlegl sie ryk tlumow, wszyscy zaczeli skandowac twoje imie i gwizdac..

X

-Udało sie... jakoś... ale w jakim stylu... wstyd...

Upadła na kolana trzymając sie za brzuch...

Obitobi

Blyskawicznie podbiegli do Ciebie medycy. Nie wiesz co Ci zaaplikowali ale po paru minutach rana sie zrosla, a ty czujesz sie doskonale.

X

-Już mi lepiej... przynajmniej na Ciele...

Podniosła sie... i zauważyła że biustonosz sie posypał... natychmiast zakryła swoje dwa średniej wielkości walory rękoma, i wytworzyła sukienkę bez dekoltu... założyła ją błyskawicznie i krzyknęła

-Ma ktoś do pożyczenia ubranie?! I biustonosz by sie przydał!

Obitobi

Natychmiast pojawilo sie mocne , zenskie ubranie wojenne. Moze nie jest to sukienka od projektanta mody, ale przynajmniej sie nie posypie..widzowie juz chcieli sie rzucic w twoja strone, ale cos ich zatrzymalo, poprostu utkneli w miejscu i zajeli sie czyms innym..zerkasz i widzisz dluga poprzeczna smuge przed stadionem, tylko Excalibur moze cos takiego zrobic.

X

<Znowu oni? Czy ja nie będe miec spokoju... zaraz... on coś wspominał o szukaniu talentów... a gdzież jest lepsze miejsce na szukanie ich niż międzywymiarowy turniej? Niedobrze, musze o tym powiadomić Victorie...

Przebrała sie w to ubranie, spowodowała że sukienka zniknęła, i zaraz pobiegła szukac Victorii

Trey

<Czemu zawsze trafiam na takich typków? No cóż, a wiec laby niebędzie...>
-A kto powiedział ze niebiore broni? I nie bądz taki pewien siebie bo możesz przegrać...
Zdejmuje z pleców snajperke, po czym celuje w nieosłonięte częsci ciała, czekając na rozpoczęcie walki

Obitobi

Trey: Lufa twojej snajperki zostala blyskawicznie schwytana przez lancuch ktory wydobyl sie spod nadgarstka wroga. Dzialo sie to tak szybko ze nie zdazyles mrugnac okiem. Chwile potem pociagniecie lancucha wyrwalo ci karabin z reki, przeciwnik ostentacyjnie nim zamachnal i cisnal dalekoo, poza twoj zasieg.

Trey

<Nieno, oni to mi spycjalnie zrobili... Jak teraz walczyć? Hm.. no nie i jeszcze pomysłu niemam = =" >

-Świetnie... teraz juz mam powód do rezygnacji...
<Jak zwykle odpadam jako pierwszy - -">

Trey podaje sie
-Kiedyś znów się spotkamy, ale wtedy... to ja wygram
Schodzi z maty, bierze swoją snajperke i inne żeczy..

Obitobi

-Czekam w zniszczonym miescie. We wschodniej dzielnicy- Mruknal przeciwnik. Ty tymczasem wyszles na rozswietlone neonami miasteczko turniejowe.

X

Sara za bardzo nie może znalesć Victorii... w końcu sobie daruje i postanowił sie rozejżeć co ciekawego mają w tym mieście

Obitobi

Oprocz areny znajduja sie tu bary, kluby itp itd. Cos w rodzaju Las Vegas.