Megaman Zero Game

Ramroyd

Genji (A Alouette zdziwiła się że Genji się zdziwił z jej zdziwienia bo nie? XD)

-Pozytywne myślenie to dobre myślenie.

Łyknęła herbatki.

-Co planujesz robić w przyszłości?

X

Genji

-Tak szczerze mówiąc to nie mam pojęcia... nie zastanawiałem się nad tym... do tej pory albo moim priorytetem było poszukiwanie schronienia, racjonowanie zapasów albo ignorowanie bólu... więc nie wiem...-Powiedział dopijając herbatę.

Ramroyd

Genji

-Więc masz teraz dużo czasu na zastonowienie się. Ja najpewniej przejmę w przyszłości pałeczkę od Ciel i będe dowodzić CMD. Osobiście myślałam nad karierą piosenkarki.

X

Genji

-Ciekawe... sztuka piękna rzecz... no to trafiło swój na swego...-Uśmiechnął się lekko. Ta dziewczyna zaczęła mu się podobać...

Ramroyd

Genji

-Schlebiasz mi.

Na policzku pojawił się rumieniec. Widać ty się jej zaczynasz podobać.

-Interesujesz się sztuką?

W jej oczach błysnęło zainteresowanie.

X

Genji

-Cóż... nie miałem okazji się zbytnio zapoznać... chociaż na ścianach laboratorium były różne obrazy... czasami była muzyka... niestety, kapsuła z jakąś zieloną substancją zagłuszała dźwięki i zniekształcała obraz, a kiedy uciekałem nie miałem zbytnio czasu na przyglądanie się im... ale w sumie to była moja jedyna rozrywka poza sporadycznymi rozmowami z NIĄ.-Znowu się wzdrygnął lekko

Ramroyd

Genji

-Nią?

Zapytała ale po chwili rzekła:

-Nie będe pytać. Jeśli nie chcesz, to nie musisz mówić.

X

Genji

-Miło że myślisz o mnie, i o tym że mówienie o tym może nie być dla mnie przyjemne. Ale skoro pytasz to Ci odpowiem... ONA, czyli moja twórczyni, to moja twórczyni. Bardzo dziwna, raz jest miła, uprzejma, nie prowadzi eksperymentów... nawet raz pozwoliła mi wyjść z kapsuły, chociaż głównie po to by mnie przebadać na obecność chorób... jedno z niewielu badań które nie było bolesne... a raz to był prawdziwy potwór... głównie była dla mnie tym drugim... białowłosy potwór... jedna z niewielu kobiet której bym najchętniej uciął łeb...-Dodał to ostatnie bardzo cicho zaciskając pięść.

Ramroyd

Genji

-Straszne...

Powiedziała z uczuciem...

-Ale na szczęście to już przeszłość, a ty jesteś bezpieczny wśród nas...

X

Genji

-Jeśli wszyscy są tutaj tacy przyjaźni jak ty to na pewno...-Uśmiechnął się szeroko. Rozmowa z nią poprawiła mu humor.

Ramroyd

Genji

-No cóż... nie wszyscy... ale znajdziesz na pewno dobre towarzystwo.

X

Genji

-Cóż, na razie spotkałem Tap'a wojownika, Zani zabójczynię, Neimi wstydliwą, oraz Alouette anioła... nawet nieźle-Ciągle się lekko uśmiechał i patrzył na Alouette

Ramroyd

Genji

Znowu rumieniec.

-Zaś tam anioł... jestem po prostu miła. Tak jak ty.

X

Genji

-Cóż, tak jak pare innych rzeczy zostało to u mnie wgrane w zachowaniu przy tworzeniu mnie... w tym przypadku mówimy o grzeczności wobec kobiet i lubowaniu się w ich towarzystwie. Poza tym jestem szczery i mówię to co myślę... albo nic nie mówię. Tak czy siak dla mnie jesteś właśnie takim aniołem... nawet jesteś podobna do takiego-Odpowiedział

Ramroyd

Genji

Wazelina popłaca. Twoja kwestia zaoowocowała zarobieniem buziola w policzek.

-Dziękuję za te słowa. Nikt jeszcze mi tak nie powiedział.