Megaman Zero Game

Ramroyd

Arkadianie mogą zrelaksować się podziwiając piąkne widoki na pasmo gór, które najmniej ucierpiały w katastrofie sprzed 55 lat. Są tutaj nawet ławki, żeby każdy mógł sobie usiąść i pogadać.

Naras

Hunter v.6

Stoję i patrzę przed siebie. Czuje się tak jakoś dziwnie... jakbym nie poniósł jednej klęski tylko całą setkę. Błędy, które popełniałem w czasie walki nie dają mi spokoju było ich tyle, że nawet nie chce mi się ich liczyć. Mój ogon leży spokojnie na ziemi, w ogóle się nim nie przejmuje.
Masuje prawą rękę z draśnięciem po laserze i obitą po walce w ruinach.
<Później z tym pójdę. Mają teraz dużo roboty z umierającymi więc nie ma sensu by przegrany im się wtrącał z byle draśnięciem>

I tak sobie stoję, rozmyślam, momentami przyglądam się Arkadyjczykom.

Phanti

Stoisz i się przyglądasz. A oni po prostu zajmują się swoimi sprawami...

Naras

Hunter v.6

Siadam na wolnej ławce, odginam dłoń i bawię się przez chwilę pazurami. Studiuje po raz kolejny swoje błędy, a potem zastanawiam się, czy się przypadkiem czegoś nie nauczyłem, czy nie stałem się w czymś lepszy. Przy okazji uważam na komunikator, spodziewam się gniewnego głosu, że nie zdałem dokładnego raportu ze zdarzeń z ruin... dlaczego jeszcze tego nie zrobiłem? Jakoś nie mogę tak sam iść i bez "zachęty" o tym opowiedzieć.

inraeratus · Wysłany: Czw 16:04, 31 Mar 2011 Temat postu:

Regis

Po minięciu 40 korytarzy, 50 pięter schodków i 3000 zakrętów Regis dociera do...punktu widokowego. Ta...

Jakkolwiek trzeba przyznać - widok nie z tej ziemi. Hoho! Nawet ławeczki są! Regis z lubieżnym uśmiechem pakuje się na takową ławeczkę i kontempluje otoczenie. Po jakimś czasie podchodzi do barierki, by móc spojrzeć prosto w przepaść.

-Łiii...

Nie, nie spadł. Wyobraża sobie jak by to było pozjeżdżać po tych górach. Bądź też polatać. Oddaje się jeszcze chwilę swojej fantazji, po czym jednak wraca do rzeczywistości. Stara się wypatrzyć ludzi z problemami wokół = patrz - potencjalnych dawców misji. I mamony.

Łazi sobie jeszcze przez chwilę, pyta Hivera ile miejsc piękniejszych od tego już widział i jśli nie spotkał nikogo szczegówlnego to udaje się ponownie na tułczkę po arkadyjskim pałacu.

Phanti

Hiver wolał nie odpowiadać na pytanie o piękniejsze miejsca.

Ale przypomniał Ci, że masz od teraz wgraną mapkę Arkadii. Więc idziesz w jakieś konkretne miejsce?

inraeratus

Regis

Da. Kierunek: Sala Wiatru.

Phanti

Jesteś tam. Znaczy, no, docierasz.

Mighty

Usiadł na pierwszej lepszej ławeczce i czeka na swojego zleceniodawcę, bacznie się rozglądając.

Naras

Ippan

Twój pracodawca już tam był, rozpoznał Cię i przywitał się z tobą:
-Cześć, więc to ciebie interesuje mała przygoda, tak? Masz jakieś pytania, czy wszystko jest Ci obojętne?

Mighty

- Może co dokładnie mam zrobić, jakie niebezpieczeństwo.. I w sumie, to wszystko.
Macha sobie nogami siedząc na ławce.

Naras

Ippan

Pracodawca:
-Są takie zarośnięte podziemia w naszym kochanym promenującym radością lasku. Wszelka maszyneria nadal tam działa, ale nie ma ch**a drzwi można otworzyć tylko przez zhakowanie, nie wiemy jakich wrogów się spodziewać, ale nie powinno to być nic nadzwyczajnego. Najpewniej parę ruszających się jeszcze cudem zardzewiałych puszek.

Mighty

Wstał szybko z ławki po czym energicznie powiedział
- Jestem gotów do przystąpienia zadania, mam iść na miejsce do czekającego już tam jakiegoś oddziału
czy może mam się tam wybrać z Tobą?
Ustawił się na baczność.

Naras

Ippan

Pracodawca:
-Potrzebuje trochę czasu by skrzyknąć wszystkich do drogi. Masz chwilę by załatwić jakieś swoje sprawy, czy tam nie wiem co. Spotkamy się potem w Sali Ognia.

Mighty

- Spoko, niech tak też będzie.
Machnął ręką, wyjął laptopa i przeglądał sobie na nim strony